poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Wyprawa - Dzień Pierwszy

Po o dziwo całkiem normalnie przespanej nocy rozpoczęliśmy przygotowania do wyjazdu. Sporządziliśmy naturalnie listę niezbędnych rzeczy, aby przypadkiem o niczym nie zapomnieć. Rozłożyliśmy następnie wszystkie te rzeczy na śniegu po czym....wyrzuciliśmy sporą część z nich.
Na wyprawie naprawdę nie ma miejsca na coś, czego w jej trakcie nie użyjemy. Jest to często trudna decyzja, bowiem nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Jednak worek sań ma swoją z góry określoną pojemność i tego musimy się trzymać:)
I tak mimo zredukowania do minimum bagażu ledwo się to wszystko zmieściło. Najważniejsza była żywność dla psów, której zabraliśmy 70 kg.





Pakowanie i przygotowania zajęły nam dużo więcej czasu niż przewidywaliśmy. Dochodziła godzina 15, zbliżała się pora karmienia psów. Trzeba było zacząć się spieszyć.
Podpinamy psy, ostatnie sprawdzenie lin, uprzęży. I rozpłakał się Kacper. Rzucił się nam na szyje i zaczął nas mocno przytulać. Wszyscy się poryczeliśmy. Na szczęście Kamila świetnie zajęła się Kacperkiem po naszym wyjeździe i chłopak nie przeżywał już tak bardzo, a my bez wyrzutów sumienia mogliśmy kontynuować nasze "dzieło".

Wreszcie ruszyliśmy. Naszym zamiarem było jechać tego dnia jak najdłużej. Chcieliśmy najpierw dotrzeć do wyspy Ukko, tam nakarmić psy i kontynuować jazdę jak najdłużej.
Do wyspy dotarliśmy szybciej niż poprzedniego dnia. Zwierzaki dostały jeść i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej.






Otwierały się przed nami kolejne części jeziora. Dojeżdżaliśmy do miejsca, w którym jakaś wyspa tworzyła zwężenie przy brzegu, po czym znów wyjeżdżaliśmy na otwartą przestrzeń.
Był wieczór, więc długaśne cienie jakie rzucaliśmy nie dziwiły nas zupełnie. W końcu słońce schodziło coraz niżej i takie cienie wieczorem są normalne. Dopiero rano przekonaliśmy się, że tutaj z cieniem jest zupełnie inaczej. Jest on taki właśnie od rana do wieczora, gdyż przez cały dzień słońce jest stosunkowo nisko nad widnokręgiem.





Tego dnia jechaliśmy przed siebie do zachodu słońca i jeszcze bardzo długo po nim.
Czas leciał wraz z kolejnymi pokonywanymi kilometrami. Jechaliśmy przez fantastyczną zupełnie krainę, hipnotyzującą nas swym pięknem, prostotą formy i ciszą, która dawała znać o sobie kiedy zatrzymywaliśmy się na chwilę krótszą, czy dłuższą. Wtedy nie mącił jej trzask śniegu pod płozami.
Cisza była tam wprost niespotykana, ale doskonale pasowała do tej mroźnej krainy.














Jak zwykle po zmroku psy biegły dużo szybciej niż za dnia. Zawsze w takich momentach zastanawiamy się o co w tym chodzi. Czy dzieje się tak za sprawą słabego w sumie psiego wzroku i konieczności zdania się na inne zmysły, które w takiej sytuacji się wyostrzają? Być może. Faktem jednak pozostaje, że biegają po ciemku szybciej.
Jechaliśmy w ten sposób mniej więcej do godziny 22, kiedy to zrobiliśmy postój na karmienie psów.
Dobre i częste jedzenie na takiej wyprawie to rzecz podstawowa. Psy tracą ogromne ilości energii i muszą jeść tyle ile potrzebują do jej odbudowania. Wraz z jedzeniem muszą otrzymać pokaźną dawkę wody, gdyż odwodnienie jest o wiele gorsze od głodu. Kiedy brakuje w organizmie płynów, to gęstnieje krew. Wtedy serce musi wykonać o wiele większą pracę. Mało tego gęsta krew nie dociera do drobnych i ciasnych naczyń krwionośnych, takich jakie są np w mózgu. Wtedy mózg przestaje normalnie pracować, a to już jest niezwykle niebezpieczne.
Dlatego nawadnianie psich organizmów jest najistotniejszą sprawą na wyprawie.

Tamto nocne karmienie było ostatnim komfortowym, bowiem do tego miejsca starczyło nam jeszcze karmy i wody przygotowanej w bazie. Następne trzeba już będzie przygotować na spirytusowej kuchence ze stopionego śniegu, w którym będziemy musieli zagrzać zamrożone mięso i namoczyć suchą karmę.
Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to proste zadanie, ale my będziemy musieli mu podołać choćby nie wiadomo co się działo.

Nakarmiliśmy psy i ruszyliśmy dalej szlakiem ku niezwykłej przygodzie, nie mając pojęcia co czeka na nas jutro, czy pojutrze. Ba, nie wiedząc nawet co nas spotka za kolejnym zakrętem!

Po dwóch godzinach zatrzymaliśmy się wreszcie na biwak. Dochodziła pierwsza w nocy. Rozłożyliśmy psom słomę na śniegu, niektóre przykryliśmy kocami. Daliśmy im pić wodę z roztopionego śniegu z rozpuszczoną w niej glukozą.
Spały zabezpieczone kotwicami śnieżnymi.
Sami zastanawialiśmy się czy spać do rana, czy może też po paru godzinach ruszymy dalej. Dlatego postanowiliśmy nie rozbijać namiotu, tylko rozłożyć karimaty na śniegu przy saniach i w samych śpiworach spróbować przespać parę godzin.
To był pierwszy błąd popełniony w trakcie tej wyprawy.

Kiedy kładliśmy się było -8 stopni. Około godziny drugiej obudziły mnie potworne dreszcze. Daria dużo lepiej znosiła zimno. Dreszcze miałem tak okropne, że łapały mnie dodatkowo skurcze w niemal wszystkie mięśnie. Dosłownie cudem udało mi się wyjść ze śpiwora. Wiedziałem, że muszę się ruszać żeby rozgrzać organizm, ale przy każdym ruchu łapały mnie skurcze.
Wielokrotnie zimą biwakowałem w górach, ale nigdy wcześniej nie przytrafiło mi się coś tak okropnego. Daria próbowała mi jakoś pomóc tłumiąc jednocześnie śmiech kiedy wydając dziwaczne dźwięki próbowałem walczyć z zimnem.

Musieliśmy jak najprędzej rozbić namiot i schować się w nim. W tym czasie zrozumiałem też przyczynę takiej reakcji organizmu. Okazało się, że temperatura spadła w ciągu półtorej godziny z -8 do -19 stopni i zaczął wiać wiatr. Ja zaś obawiając się zdjęcia butów wlazłem do śpiwora w nich, jak wiadomo glaciery sorela nie należą do subtelnych pantofelków, przez co zmieściłem się w nim ledwie do połowy. I zapłaciłem za to! Choć oczywiście mogło być gorzej.

Kiedy wreszcie udało nam się rozbić namiot, pozbyć się butów i w całości znaleźć w śpiworze, ogarnęła mnie błogość. Było ciepło, cicho i nawet udało się nam roztopić tyle śniegu, że wypiliśmy litr isostara. Żyć nie umierać!
Zostaliśmy w namiocie do świtu.

1 komentarz:

  1. Pięknie! Niesamowita przestrzeń, dzielne psy i Wy oczywiście też:) Przyjemnie poczytać o Waszej wyprawie siedząc przy ciepłym kominku;)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails